Czy ta zmiana podejścia ma jakieś podstawy naukowe?

Ależ oczywiście. U podstaw zrównoważonej mobilności leżą prace, które wskazywały, że rozbudowa infrastruktury prowadzi do tego, że podróżujemy więcej, a niekoniecznie sprawniej. Co więcej – podróżując więcej, bardziej niszczymy środowisko, wpływamy na klimat.

Koncepcja mobilności polega na koncentracji nie na jak najlepszym przemieszczaniu osób, lecz na zapewnieniu im dostępności do celów. Dzięki temu czasami można wręcz zrezygnować z przemieszczania się i załatwić daną potrzebę lokalnie.

Myślenie „mobilnością”, a nie „transportem” wynika z coraz większego rozumienia paradoksów związanych z rozwojem systemów transportowych, takich jak badania Martina Mogridge’a, który wykazał, że rozbudowa dróg prowadzi do ich dalszego zatłoczenia, co w długim okresie doprowadza do stabilności stanu, w którym drogi są w szczycie zakorkowane1. Właściwość tę nazywa się prawem Lewisa-Mogridge’a.

Ważnym elementem badań nad nieskutecznością rozbudowy infrastruktury są również prace amerykańskiego ekonomisty Anthony’ego Downsa, rozpoczęte jeszcze w 1962 r., kiedy to opublikował on prawo stanowiące, że na drogach ekspresowych prowadzących do miast ruch w godzinach szczytu rośnie aż do maksymalnej przepustowości, stąd właśnie rozbudowa dróg nie prowadzi wcale do ich udrożnienia2. Dalsze rozwinięcia tych badań doprowadziły do sformułowania paradoksu Downsa-Thomsona, mówiącego że inwestycje w sieć drogową pogarszają warunki ruchu, ze względu na obniżanie atrakcyjności transportu publicznego. Kierowanie większych środków finansowych na inwestycje i utrzymanie sieci dróg i ulic powoduje, że odpowiednio mniejsze nakłady ponoszone są na rozwój i eksploatację szynowego i drogowego transportu publicznego. Prawo to dotyczy regionów, gdzie „przeważająca część ruchu w godzinach szczytu jest dokonywana wydzielonymi systemami transportu publicznego”, gdyż wówczas w dość krótkim okresie osoby te mogą wybrać transport drogowy, jeśli poprawi się jego konkurencyjność3.

W 1994 r. pracujący w Austrii włoski fizyk Cesare Marchetti – zajmujący się przede wszystkim analizą systemową, a wcześniej energetyką nuklearną – opublikował artykuł, w którym na bazie wcześniejszych prac amerykańskiego uczonego Yacova Zahaviego4 oraz przykładów z całego świata, stwierdził, że budżet oraz ilość czasu przeznaczane przez osoby dojeżdżające jest stały i wynosi średnio odpowiednio 13% dochodu oraz godzinę dziennie, zaś poprawa infrastruktury transportowej prowadzi tylko do wydłużania dystansów podróży5. Czas ten nazywany bywa stałą Marchettiego.

1. A. Downs, Stuck in Traffic: Coping with Peak-Hour Traffic Congestion. The Brookings Institution, Washington, 1992.

2. Y. Zahavi, Traveltime budgets and mobility in urban areas.US Department of Transportation, Washington 1974.

3. C. Marchetti, Anthropological Invariants in Travel Behavior. „Technological forecasting and social change” 47, 1994, s. 75-88.

4. M. J. H. Mogridge, Travel in towns: jam yesterday, jam today and jam tomorrow? Macmillan Press, London, 1990.

5. A. Downs, The Law of Peak-Hour Expressway Congestion. „Traffic Quarterly” 16, 1962, s. 393-409.